Jedziemy, żeby sprawdzić swoje możliwości

Krótka rozmowa z Olą, która (wbrew swojej woli 🙂 ) znalazła się na plakacie Małej Ligi 🙂

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji napotkać się na ten plakat, to pewnie niebawem go znajdziecie… w sklepie rowerowym, może urzędzie miasta, czy szkole. Jednym z bohaterów… a raczej bohaterek plakatu jest Ola, z którą mieliśmy okazję chwilę porozmawiać.

Ola, w sobotę startujesz w organizowanym przez nas maratonie. Skąd pomysł na udział w wyścigu rowerowym?

Przede wszystkim nie startuję sama. Jadę na wyścig z grupą znajomych, których poznałam na zajęciach spinningowych i imprezach takich jak ta. Będzie raźniej. Oni właśnie namówili mnie na pierwszy start, choć sama nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę uczestniczyć w zawodach sportowych. A tym bardziej, że zrobię to dla przyjemności 🙂 ! Jedziemy, żeby sprawdzić swoje możliwości. Zobaczyć, czy od zeszłego roku coś się poprawiło, czy wręcz przeciwnie.

To nie jest twój pierwszy start?

Nie, w poprzednim sezonie próbowałam swoich sił dwa razy, z czego raz w maratonie organizowanym przez Małą Ligę. Cały czas jednak czuję, że to dopiero początki. I za każdym razem mocno się stresuję, choć niektórzy mówią, że to nigdy nie przechodzi.

Powiedz proszę, jak rozpoczęła się twoja przygoda z MTB?

Zaczęło się półtora roku temu na jesieni, gdy zmieniłam pracę i miałam trochę więcej czasu dla siebie. Zapisałam się na siłownię i… trzeba było wybrać rodzaj zajęć. Padło na spinning, ale nie z miłości do rowerów. Pomyślałam, że to będą „łatwe” zajęcia na początek, bo bez choreografii :-))) Na pierwszy trening trafiłam do Wojtka Wołoszczuka, który jest jednym z pomysłodawców Małej Ligii. Przyszłam beztrosko – bez wody i ręcznika. Ledwo dożyłam końca. Ale to uczucie zmęczenia spodobało mi się i już zostałam. Na spinningu poznałam grupę kolarzy, którzy poza sezonem trenują na sali. Z nimi zaczęłam jeździć w terenie i uczyć się techniki jazdy.

Kto według Ciebie może wziąć udział w maratonie?

Z wyścigami rowerowymi jest podobnie jak z popularnymi maratonami dla biegaczy – przygotowane są trasy różnej długości, więc można wybrać taką na miarę swoich możliwości. Najdłuższą, o dystansie ok. 40-50 km, wybierają zazwyczaj bardziej doświadczeni zawodnicy, dobrzy wytrzymałościowo, którzy mają mocne kopyto. Większość moich znajomych jeździ jednak na krótszej trasie, do 25 km. Szczerze mówiąc to nie są mordercze wyścigi – pokonanie takiego dystansu zajmuje przeważnie do 2 godzin. Wszystko jednak zależy od tego, ile z siebie damy i jakie mamy przygotowanie.

Skoro mowa o przygotowaniu… to jaki trzeba mieć sprzęt, żeby w ogóle myśleć o udziale w wyścigach?

Przede wszystkim trzeba mieć w miarę sprawny rower, który radzi sobie w nieco trudniejszym terenie, i obowiązkowo kask. Ja przez cały zeszły sezon jeździłam na rowerze pożyczonym od siostry, na początku w butach do biegania i stroju do fitnessu. Dopiero teraz kupiłam swój własny rower. Moi znajomi zaczynali różnie – jedni od razu inwestowali w solidny sprzęt, inni rzucali się na 50-kilometrowe trasy na rowerze turystycznym z przypiętym lusterkiem i bagażnikiem.

Dlaczego akurat Mała Liga MTB Maraton, skoro na Mazowszu jest tyle innych cykli maratonów?

Przede wszystkim podoba mi się podejście organizatorów i doświadczonych zawodników do osób początkujących. Po prostu panują zasady fair play, czego czasami brakuje na imprezach masowych. Poza tym uczestniczyłam już w kilku wyścigach XC Małej Ligi – choć na razie tylko w roli kibica – i wiem, że Mała Liga zawsze stara się wybrać najciekawsze trasy.

 

Oli życzymy sukcesów i będziemy mocno trzymać kciuki!

POWODZENIA!!!